Warszawskie getto było największym spośród założonych przez Niemców. Według spisu dokonanego na rozkaz władz niemieckich przez Judenrat w październiku 1939 r. w Warszawie przebywało ok. 360 tys. Żydów.Ich liczba zwiększyła się po zarządzeniu wydanym 30 października 1939 r. przez Heinricha Himmlera, które nakazywało przesiedlenie ludności polskiej i żydowskiej do Generalnego Gubernatorstwa z ziem włączonych do Rzeszy. W jego wyniku od listopada 1939 r. do października 1940 r. do Warszawy przybyło ok. 90 tys. Żydów.

Mimo iż liczba mieszkańców getta na skutek wysokiej śmiertelności i ucieczek pozornie malała, to kolejne migracje wciąż zagęszczały getto, którego terytorium kurczyło się. Od stycznia do marca 1941 r. przybyło do niego ok. 50 tys. Żydów z zachodniej części dystryktu warszawskiego. Wtedy też liczba mieszkańców getta osiągnęła maksimum i wynosiła ok. 460 tys.


reklama


Wielka akcja wysiedleńcza w warszawskim getcie rozpoczęła się 22 lipca 1942 r. Była ona częścią operacji o kryptonimie „Reinhard”, która, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami RSHA (Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy), zakładała fizyczną likwidację Żydów. Przeprowadzały ją dwie grupy. Pierwszą z nich był sztab specjalnej jednostki dowodzony przez SS, przybyłej do Warszawy z Lublina i mającej już za sobą doświadczenia w akcjach wysiedleńczych na Lubelszczyźnie. Dowodził nią SS-Sturmbanfuerer Hermann Hoefle. Druga składała się z warszawskich esesmanów i gestapowców. Wyróżniali się wśród nich decydujący o przebiegu akcji SS-Untersturmfuerher Karl Brandt i SS-Oberscharfuehrer Gerhard Mende – pracownicy Urzędu Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa.

Dzień przed rozpoczęciem akcji Niemcy aresztowali około 60 zakładników, m.in. część Rady Żydowskiej. Zatrzymani mieli być rozstrzelani w przypadku niepodporządkowania się ludności getta niemieckim zarządzeniom.

22 lipca 1942 r. na ulicach getta pojawiły się obwieszczenia podpisane przez Radę Żydowską, informujące o decyzji władz niemieckich, dotyczącej przesiedlenia na Wschód wszystkich Żydów zamieszkałych w Warszawie, bez względu na wiek i płeć. Wyłączeni z przesiedleń mieli być zatrudnieni przez władze niemieckie oraz niemieckie przedsiębiorstwa, członkowie i pracownicy Rady Żydowskiej, funkcjonariusze Żydowskiej Służby Porządkowej, personel żydowskich szpitali i wszyscy Żydzi będący członkami najbliższych rodzin (żony, dzieci) wyżej wymienionych.

Punkt 3 powyższego obwieszczenia stwierdzał: „Każdy przesiedleniec Żyd ma prawo zabrać ze swojej własności 15 kg jako bagaż podróżny. Bagaż o wadze powyżej 15 kg będzie skonfiskowany. Wszystkie przedmioty wartościowe, jak pieniądze, biżuteria, złoto itd. mogą być zabrane. Należy zabrać żywność na 3 dni”. Pierwszego dnia akcji wywieziono 6250 osób.

23 lipca Adam Czerniaków, przewodniczący Rady Żydowskiej, nie zgodził się na podpisanie szczegółowego zarządzenia o deportacji, przewidującego dzienne limity osób doprowadzanych na Umschlagplatz, w tym również dzieci. Wieczorem tego samego dnia popełnił samobójstwo. W liście pozostawionym do żony Czerniaków pisał: „Żądają ode mnie bym własnymi rękami zabijał dzieci mego narodu. Nie pozostaje mi nic innego, jak umrzeć”.

Akcję wysiedleńczą przeprowadzały obok SS, jednostki pomocnicze złożone z Litwinów, Ukraińców i Łotyszy. Ważną rolę w akcji wysiedlania, odegrała Żydowska Służba Porządkowa, która jako bezpośredni wykonawca niemieckich poleceń stała się obiektem powszechnej nienawiści w getcie. 

TRANSPORTY „PRZESIEDLEŃCÓW”

W dniu 23 lipca 1942 r. w godzinach rannych przyjechał do obozu w Treblince pierwszy transport Żydów z Warszawy, przywożąc 7 400 osób. Składał się częściowo z pensjonariuszy punktów noclegowych dla uchodźców oraz odsiadujących różne kary, przeważnie administracyjne, w areszcie centralnym przy ul. Gęsiej 24. W dniu 23 lipca 1942 r. rozpoczęła się pierwsza faza mordowania przywożonych tu ludzi. Trwała do 28 sierpnia 1942 r.

Dzienny kontyngent, wyznaczony początkowo na 6 000 osób, szybko wzrastał. Tylko z warszawskiego getta, od końca lipca do połowy września 1942 r., w trakcie wielu akcji wysiedleńczych, według dokumentów Rady Żydowskiej, wywieziono do Treblinki 241 000 Żydów. Deportowano tu Żydów także z innych gett, m.in. z Białegostoku, Grodna, Kielc, Radomia, Łukowa, Włoszczowej, Sędziszowa, Szydłowca, Kozienic, Częstochowy, Łochowa. Byli to głównie polscy Żydzi z Generalnego Gubernatorstwa, przywożeni tu w wagonach towarowych z zakratowanymi drutem kolczastym okienkami. Do tych, którzy próbowali ucieczki, strzelano. Szlaki kolejowe Małkinia – Treblinka i Siedlce – Treblinka usłane był trupami. Konwojenci strzelali do uciekających, a rannych dobijali niemieccy żandarmi z posterunków w Kosowie Lackim i Bielanach, wysyłani celowo w okolice torów kolejowych.

Pociągi konwojowane były przez esesmanów lub żandarmów, a funkcje strażników pełnili Ukraińcy, Łotysze lub Litwini. Komendantem transportu zawsze był Niemiec. Jedynie transporty z Niemiec i Austrii eskortowane były przez policję niemiecką. Część świadomych swego losu deportowanych wyrzucała przez okienka podarte pieniądze, odzienie, kartki z nazwiskami i prośbą o powiadomienie rodziny. Zwłoki zmarłych w trakcie transportów palono w lazarecie.

W innych warunkach przyjeżdżali tu Żydzi z Zachodu. Transportowano ich w wagonach osobowych. Mieli wykupione bilety, a odcinki tych biletów kierownik pociągu oddawał na stacji w Treblince. Były one liczone i odsyłane do Dyrekcji Kolei w Warszawie. Ludziom tym pozwalano zabrać duże ilości bagażu, w tym wszelkiego rodzaju materiały i żywność. W Treblince ginęli nie tylko Żydzi z Polski, ale również z Niemiec, Austrii, Bułgarii, Grecji, Jugosławii, Czech, Słowacji, Belgii i Francji.

Koszty transportów ponosił Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), któremu Kolej Rzeszy (Reichsbahn) udzielała taryfy specjalnej, aż do jednej czwartej normalnych kosztów przewozu. Z kolei RSHA, jeżeli to było możliwe, kazała samym Żydom płacić za przejazd do obozów śmierci, w przeciwnym przypadku płaciła z nadzwyczajnego budżetu policji bezpieczeństwa, przyznanego przez ministra finansów Rzeszy.

Na terenie całego obozu zagłady przebywało jednorazowo około 1 000 więźniów. Ilość ta zmieniała się w zależności od potrzeb niemieckiej obsługi. Rotacja wśród więźniów była duża. Chorych i słabych odsyłano do komór, a na ich miejsce wybierano więźniów z tłumu przybyłych. 

TECHNIKA UŚMIERCANIA

Mechanizm postępowania z deportowanymi do obozu ludźmi i sposób ich uśmiercania opracował Christian Wirth, inspektor obozu w Treblince, Bełżcu i Sobiborze. Przeszkolił on punkt po punkcie załogę, tak by wszystko przebiegało zgodnie z jego planami. Cały sekret polegał na tym, by do ostatniej chwili trzymać w nieświadomości ziary, a posłuszeństwo wymusić zaskoczeniem, szybkością działania oraz brutalnością. Typowy transport zawierał do 60 wagonów, w tym co najmniej dwa wagony dla strażników. W towarowym wagonie umieszczano przeciętnie 80–120 osób.

Cały transport na stacji kolejowej w Treblince dzielono na trzy części i każdą z osobna dostarczano do obozu. Parowóz doczepiano na końcu, tak że pchał on przed sobą wagony. Po wepchnięciu wagonów na rampę obozową, parowóz odczepiano i wytaczano poza druty ogrodzeniowe.

Po podstawieniu wagonów na rampę obozową rozpoczynał się właściwy cykl zagłady. Przywiezieni tu ludzie po wyjściu na rampę i „plac kolejowy” pozostawiali bagaż, zabierając ze sobą dokumenty i rzeczy wartościowe. Oddzielano ludzi niemających sił, inwalidów, chorych, starców i samotne dzieci, po czym kierowano ich do lazaretu, by nie opóźniali akcji uśmiercania. Zdrowych, w szybkim tempie, ciągle wrzeszcząc na nich i bijąc, kierowano do rozbieralni. Tutaj przejmowało ich komando czerwone. Dzielono przybyłych według płci. Kobiety i dzieci udawały się do rozbieralni na lewo, mężczyźni na prawo. Tutaj też, w zależności od potrzeb, dokonywano selekcji, wybierając odpowiednie osoby do pracy w obozie. Byli to ludzie młodzi, zdrowi, z potrzebnym w warunkach obozowych zawodem. Wszystkim rozdawano sznurki, by powiązali nimi zdjęte buty. Kobietom po wejściu do baraku obcinano włosy.

Wpychaniem do komór i gazowaniem zajmowało się dwóch strażników ukraińskich, którzy pomagali sobie w tych czynnościach metalową rurą i szablą. Gazowanie stłoczonych ludzi trwało około 20 minut. Czasami proces ten przedłużano. Zwłoki wraz z krwią i ekskrementami wyciągane były po pochyłej podłodze komory przez otwarte z zewnątrz włazy. Po wyrwaniu ze zwłok złotych zębów oraz wyjęciu ukrytych w otworach ciała przedmiotów wartościowych, zwłoki trafiały do dołów. W późniejszym okresie transportowano je bezpośrednio na ruszty za pomocą skórzanych rzemieni, pasów lub na drewnianych noszach.

Wszystkie prace, od rozładunku transportu na rampie kolejowej aż do usunięcia z komór zwłok 5–6 tys. ludzi, były wykonywane przez 2–3 godziny. Jednocześnie w trakcie tego cyklu uśmiercania segregowano przywiezione tu rzeczy. Zatrudniono nawet grupę krawców, którzy zajmowali się wyszukiwaniem zaszytych w ubraniach kosztowności i pieniędzy.


reklama


PALENIE ZWŁOK

Kremację zwłok zaczęto przeprowadzać dopiero w lutym 1943 r., bezpośrednio po wizycie Himmlera. Pomysłodawcą wybudowania rusztów z szyn kolejowych był to Herbert Floß. Pod szynami umieszczano chrust, który polewano benzyną. W ten sposób palono nie tylko najświeższe zwłoki, ale i te wydobyte z grobów za pomocą koparki (bagra).

Wybudowano dodatkowe ruszty, tak więc można było palić jednocześnie do 12 tys. zwłok. Powstające chmury dymu były widoczne z odległości wielu kilometrów. Do końca lipca 1943 r. spalono na rusztach około 700 tys. zwłok.

ZBRODNICZY PLAN

Niemcy rozpoczęli budowę obozu w Treblince 1 czerwca 1942 r., w ramach akcji „Reinhardt”, której celem była zagłada Żydów w Generalnym Gubernatorstwie. Do czasu jego likwidacji w listopadzie 1943 r. zamordowali w nim blisko 900 tys. Żydów. Ogromna większość z nich, ok. 760 tys., pochodziła z Polski.

Pierwszym obozem powstałym w okolicach Treblinki był karny obóz pracy Treblinka I. Istniał od lipca 1941 r. Niemcy początkowo przetrzymywali w nim Polaków, później również Żydów. W obozie panował głód i terror. Do momentu jego likwidacji pod koniec lipca 1944 r. przeszło przez niego ok. 20 tys. więźniów, z czego ok. 10 tys. zmarło lub zostało rozstrzelanych.

Na przełomie maja i czerwca 1942 r. w ramach akcji „Reinhardt”, której celem była zagłada ludności żydowskiej w Generalnym Gubernatorstwie, Niemcy wybudowali obok karnego obozu pracy – obóz zagłady Treblinka II. Jego załogę stanowiło ok. 30-40 Niemców i Austriaków, przeważnie członków SS i policji oraz 100-120 strażników, głównie pochodzenia ukraińskiego.

Pierwszym komendantem obozu zagłady w Treblince był dr medycyny Irmfried Eberle. We wrześniu 1942 r. zastąpił go urodzony w Austrii SS hauptsturmfuehrer Franz Paul Stangl, nazywany przez więźniów z powodu ubierania się w biały mundur „Białą śmiercią”. Stangl pełnił wcześniej funkcję komendanta obozu w Sobiborze. Jego zastępcą był SS unterscharfuehrer Kurt Hubert Franz, przeniesiony do Treblinki latem 1942 r. z obozu w Bełżcu.

23 lipca 1942 r. do Treblinki przybył pierwszy transport, wiozący Żydów deportowanych z Warszawy. Do 21 września tego roku z getta warszawskiego do obozu zagłady w Treblince wywieziono 254 tys. ludzi. Wśród nich Janusza Korczaka i jego wychowanków z Domu Sierot.

SPRAWIEDLIWOŚĆ?

Komendant obozu Franz Paul Stangl po zakończeniu wojny uciekł do Austrii. Aresztowany przez armię amerykańską, zbiegł. Zatrzymano go ponownie dopiero w 1967 r. w Sao Paulo. Wyrokiem sądu w Duesseldorfie w 1970 r. skazany został na dożywotnie więzienie, w którym po pół roku zmarł na zawał serca.

Jego zastępca – Kurt Hubert Franz, kierujący po sierpniu 1943 r. likwidacją obozu zagłady w Treblince, pod koniec wojny uciekł z niewoli amerykańskiej, a następnie żył pod swoim nazwiskiem w Niemczech. Po aresztowaniu w 1959 r. został skazany na dożywotnie więzienie w pierwszym procesie w sprawie Treblinki w Duesseldorfie w latach 1964-65. Podczas zatrzymania Franza znaleziono album z fotografiami pochodzącymi z czasu jego pobytu w Treblince, noszący tytuł „Piękne czasy”. W 1993 r. zwolniono go z więzienia ze względów zdrowotnych. Zmarł w 1998 r. w domu opieki w Wuppertal.

Dowodzący Wielką Akcją wysiedleń z warszawskiego getta SS-Sturmbanfuerer Hermann Hoefle przeżył wojnę i przez wiele lat żyjąc w Austrii pozostawał bezkarny. Dopiero proces Adolfa Eichmanna jasno ukazał jego zbrodnie. Aresztowany w 1961 r. początkowo przebywał w więzieniu w rodzinnym Salzburgu. Po przewiezieniu go do Wiednia 20 sierpnia 1962 r. powiesił się w swojej celi.

źródło: Polonijna Agencja Informacyjna, http://pai.media.pl/historia_kultura_artykuly.php?id=359/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *