Brytyjski pisarz, Conn Iggulden, zdobył uznanie wśród polskich czytelników za sprawą cyklu „Imperator”. Do księgarni trafi 28 kwietnia nowe wydania cieszącej się popularnością książka pisarza – „Narodziny imperium”. Tym razem autor bestsellerowych powieści historycznych przenosi akcję ze starożytnego Rzymu na mongolskie stepy i przedstawia fabularyzowaną historię wojownika Czyngis-chana, twórcy największego imperium w dziejach świata.
„Narodziny imperium” to pierwszy z pięciu tomów słynnego cyklu „Zdobywca”. Temudżyn, syn chana z plemienia Wilków, ma zaledwie jedenaście lat, gdy jego ojciec zostaje zraniony podczas tatarskiej zasadzki. Po jego śmierci plemię porzuca rodzinę chłopca na mongolskim stepie bez pożywienia i jurty, skazując ich na pewną śmierć. Aby przeżyć chłopak musi szybko dorosnąć, zmierzyć się z okrutną rzeczywistością i stawić czoła zarówno bezlitosnym wrogom, jak i okrutnej przyrodzie. Samotny człowiek lub rodzina mają nikłe szanse na przetrwanie bez wsparcia plemienia. Temudżynowi udaje się jednak zgromadzić wokół siebie innych wyrzutków i stworzyć z nich klan. W chwilach rozpaczy, w głowie chłopca rodzi się wizja zjednoczenia wszystkich zwaśnionych plemion. Wkrótce zapanuje nad nimi i przybierze imię chana morza traw – Czyngis-chana.
O pracy nad książką, a przede wszystkim o fascynującym, dawnym świecie imperium mongolskiego opowiada Conn Iggulden:
O czerpaniu ze źródeł historycznych
„Wydarzenia z młodości Czyngis-chana, które doprowadziły do powstania mongolskiego imperium, stanowią doskonały materiał na książkę. Niewiele zapisów z tamtych czasów przetrwało do dziś dnia, a o mały włos nie utraciliśmy najsłynniejszego z nich, kroniki zatytułowanej Tajna historia Mongołów. Oryginalna wersja kroniki, napisanej w języku mongolskim na zlecenie Czyngis-chana, przepadła w mrokach dziejów. Na szczęście, dokument został zapisany fonetycznie po chińsku i stanowi dziś najlepsze źródło informacji o życiu Temudżyna z Bordżiginów – Błękitnych Wilków.
Pisząc powieść »Zdobywca. Narodziny Imperium« korzystałem z angielskiego przekładu kroniki, autorstwa Artura Waleya.”
O Mongołach
„Mają mocne zęby, bystry wzrok, ciemne włosy i czerwonawy odcień skóry. Uważają się za spokrewnionych z rdzennymi plemionami Ameryki, które przekroczyły zamarzniętą Cieśninę Beringa i piętnaście tysięcy lat temu dotarły na Alaskę. Podobieństwa między tymi ludami są uderzające.
Większość współczesnych Mongołów wciąż poluje z łukiem lub strzelbą, hoduje owce i kozy, a konie darzy szczególną czcią. Mongołowie praktykują szamanizm i na każdym wzgórzu można ujrzeć wstęgi błękitnego płótna powiewające ku czci Ojca Nieba. (…)
To niezwykle wytrzymały naród, po dziś dzień uprawiający trzy dyscypliny sportu – zapasy, łucznictwo i jeździectwo.”
Rytuały: pogrzeb, zdobywanie żony, kanibalizm
„W Mongolii nadal przeprowadza się podniebny pochówek, polegający na układaniu ciała zmarłego na wzgórzu i pozostawieniu go na żer ptakom.
Młodego Temudżyna wysłano do plemienia matki, Ołkunutów, gdzie miano wybrać mu żonę, chociaż istniał też inny sposób na zdobycie małżonki – jego matka Hoelunzostała porwana od poprzedniego męża przez Jesugeja i jego braci.(…)
Kanibalizm polegający na zjadaniu serca wroga był rzadki, ale spotykany wśród mongolskich plemion. Istotnie najlepszą część świstaka, łopatkę, nazywano „ludzkim mięsem”. Jest to kolejna więź łącząca kulturę mongolską z praktykami i wierzeniami rdzennych Amerykanów.”
Mądrości ludowe
„Jedną z historii, której nie wykorzystałem w książce jest opowieść o tym, jak Hoelun [matka Temudżyna] pokazała swym dzieciom, że łatwo da się złamać jedną strzałę, ale nie całą ich wiązkę – uświadamiając im siłę tkwiącą w zbiorowości.”
Temudżyn, Czyngis czy Dżyngis – o kłopotach z imieniem
„Słowo »Czyngis« jest pewnie bardziej zbliżone brzmieniem do oryginalnej wymowy, ale ponieważ jako pierwszą poznałem formę »Dżyngis«, to właśnie ona bardziej do mnie przemawia. (…)
Etymologia imienia Temudżyn jest dyskusyjna. Uważa się, że Jesugej nazwał swojego syna imieniem pokonanego przez siebie tatarskiego wojownika, Temudżyna-Üge. Imię to brzmi podobnie do mongolskiego słowa oznaczającego żelazo, dlatego też przyjęło się powszechnie, że takie jest jego znaczenie, choć prawdopodobnie jest to tylko przypadkowa zbieżność. Temudżyn urodził się ze skrzepem krwi w ręku, co mogło przerazić tych, którzy wypatrywali takich znaków.”
Łuk
„Mongolski, podwójnie wygięty łuk, który opisałem, ma siłę naciągu większą od angielskiej kuszy, która dwa wieki później stała się tak skuteczną bronią przeciw zbroi. Kluczem do siły jest proces laminowana, w którym skleja się warstwami gotowany róg i ścięgna, aby wzmocnić drewno. Warstwa rogu znajduje się po wewnętrznej stronie, ponieważ jest odporna jest na kurczenie. Z kolei warstwę ścięgien umieszcza się na zewnątrz, gdyż jest odporna na rozciąganie. Warstwy te, grubości palca, dodają broni mocy, pozwalając w pełnym galopie naciągnąć cięciwę dwoma palcami, co wymaga siły potrzebnej do uniesienia dwóch mężczyzn. Strzały wykonuje się z brzozowego drewna. Czyngis-chan zbudował swoje imperium dzięki łucznictwu i niewiarygodnej szybkości z jaką przemieszczały się jego oddziały.
Mongolscy jeźdźcy poruszali się o wiele szybciej niż współczesne kolumny pancerne i byli w stanie przeżyć wiele dni żywiąc się jedynie mieszaniną końskiego mleka i krwi, nie potrzebując zaopatrzenia. Każdy wojownik uzbrojony był w dwa łuki, trzydzieści do czterdziestu strzał w dwóch kołczanach, czasami miecz, toporek oraz przyczepioną do kołczana żelazną ostrzałkę do grotów.”
Ekwipunek
„Oprócz broni Mongołowie mieli także lasso z końskiego włosia, linę, szpikulec do przebijania dziur w skórze, igłę i nić, żelazny garniec do gotowania, dwa bukłaki wody, 4,5 litra gęstego zsiadłego mleka – ćwierć litra na dzień. Każdy dziesięcioosobowy odział (harban) miał jurtę i zapasowego wierzchowca, był więc zupełnie samowystarczalny. Suszona baranina była zmiękczana podczas jazdy poprzez wielodniowe ugniatanie pod drewnianym siodłem. Wymowny jest fakt, że mongolski wyraz oznaczający biedaka pochodzi od czasownika „iść pieszo.”
Narodziny imperium
„Dzięki przymierzu z Togrułem z Kereitów, Temudżyn, korzystając z opieki potężnego chana, zbudował ze swych sprzymierzeńców potężną siłę. Zapewne jego sława nie wykroczyłaby jednak poza mongolskie stepy, gdyby nie zdał sobie sprawy, że władcy państwa Kin od tysięcy lat pociągają za sznurki, kierując jego ludem. Miał wizję potężnego narodu. Zdawał sobie sprawę, że niewiarygodny talent wojenny Mongołów marnował się w międzyplemiennych potyczkach. Temudżynowi, wpierw osamotnionemu i osaczonemu przez wrogów, w końcu udało się zjednoczyć wszystkie plemiona. Jego dalsze życie miało wstrząsnąć światem.”
Cytowane fragment pochodzą z posłowia Conna Igguldena do książki „Narodziny imperium”, pierwszego tomu cyklu „Zdobywca”.
Wywiad z Connem Igguldenem (w języku angielskim)
Kolejny tom, Władcy Łuku, trafi do księgarni 12 maja.
Drugi tom cyklu Zdobywca pod tytułem „Władcy łuku” to kontynuacja wydarzeń z pierwszego tomu – „Narodziny Imperium”. Temudżyn, już jako Dżyngis-chan staje na czele zjednoczonych plemion, przygotowując się do uderzenia na potężnego przeciwnika.
Długo trzeba było czekać na zgromadzenie plemion Mongołów, lecz w końcu Temudżyn z Wilków, który przybrał imię Dżyngis-chan, otrzymuje tytuł najwyższego przywódcy wraz z przysięgą wierności, którą składają mu poddani. Teraz może rozpocząć proces jednoczenia wszystkich, niegdyś walczących ze sobą ludów w jedną armię i jeden naród. Nie będzie to jednak łatwe.
Dżyngis-chan musi dopilnować, by plemiona, którymi przewodzi nie rozproszyły się po obcym terenie, lecz wspólnie uderzyły w armię wroga. Wiąże się to także z koniecznością zażegnania sporów w niespokojnych szeregach dowodzonych przez mongolskich generałów, prowadzenia mediacji między unoszącymi się ambicjami braćmi chana, a nawet powściągliwości w stosunku do dorastających synów. Młody wojownik, który przerodził się w wybitnego dowódcę wielotysięcznej zwycięskiej armii, musi się jeszcze nauczyć, jak zostać wielkim chanem narodów różnych ras i wyznań.
Epicka powieść historyczna w najlepszym wydaniu: ekscytująca, trzymająca w napięciu, barwnie napisana i dobrze osadzona w faktach.
„Narodziny imperium” oraz inne książki zamówisz prosto z Wydawnictwa Papierowy Księżyc klikając na link > www.paierowyksiezyc.pl